"Aby żyć w naturze, z naturą, musimy okiełznać naturę w nas samych."
Tytuł: Historia pszczół
Autor: Maja Lunde
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 520
Ocen na goodreads: 3,9/5 ★
Moja ocena: 5/5 ★
Dlaczego zdecydowałam się sięgnąć po "Historię pszczół" wiedząc tylko, że w książce występuje motyw pszczół? Sama nie wiem, po prostu zobaczyłam ją w bibliotece i wypożyczyłam. Była to jedna z lepszych decyzji czytelniczych w moim życiu. Historia pszczół jest od teraz moją ulubioną książką z kategorii literatury współczesnej i nie tylko. Polecam ją każdemu, niezależnie od wieku, chociaż może niekoniecznie osobą z młodszej kategorii wiekowej, lepiej przeczytać ją później niż rozczarować się teraz. Pomimo pięciuset stron przeczytałam ją w dwa dni, tak bardzo mnie wciągnęła. Rzeczą, która najbardziej mnie ujęła jest połączenie tych trzech historii.
Wiem, że wiele osób myśli, że "Historia pszczół" jest tylko i wyłącznie książką o pszczołach, ale tak nie jest. Faktem jest, że pszczoły odgrywają tutaj bardzo ważną rolę. Powieść prowadzona jest z trzech perspektyw. Jednym bohaterem jest William, akcja mam miejsce w Anglii w 1852 roku. George mieszka w USA w 2007 roku. Ostatnią bohaterką jest Tao, która żyje w 2098 roku w Chinach.
Williama poznajemy, kiedy jest w głębokiej depresji, nie ma nawet siły wstać z łóżka. Zawsze marzył o karierze przyrodnika, jednak żona i gromadka dzieci uniemożliwiają mu realizację marzeń. W pewnym momencie bohater pod wpływem pewnego wydarzenia postanawia zrealizować soje marzenia. Charlotte pomaga ojcu, czyta jego książki, obserwuje z nim pszczoły, lecz on stale ją odpycha. Swoją uwagę skupia na pierworodnym, Edmundzie. Edmund ma gdzieś ojca, widzi w nim głównie źródło pieniędzy. I to jest rzecz która ujęła mnie chyba najbardziej w tej książce, relacje rodzinne. Charlotte jest moją ulubioną bohaterką. Jest taka dobre, tak bardzo kocha swojego ojca. Mówi się, że to rodzice robią wszystko dla swoich dzieci, miałam wrażenie, że tutaj jest odwrotnie. Na ostatnich kartach powieści bardzo znienawidziłam Edmunda, a Charlotte jeszcze bardziej pokochałam. Podziwiam ją za to, co zrobiła, bardzo chciałabym być tak dobrą córką i siostrą jak ona. Podczas czytania pomyślałam nawet, że momentami zachowuje się jak męczennica.
Trzymajcie się!
Wydaje się to bardzo ciekawa książka, ale boję się pszczół xd Może jak będę starsza to się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto :)
UsuńPlanuję kupić tę książkę mojemu Teściowi, który jakiś czas temu "zakumplował" się z pszczółkami i ulami :D Kiedyś pewnie sama mu ją podkradnę i zobaczę, jakie wrażenie zrobi na mnie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teściowi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńPanicznie boję się pszczół, jednak to nie powód, by nie czytać tak intrygującej pozycji. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i w wolnej chwili zapraszam do mnie. :)
niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com
Na pewno wpadnę :)
OdpowiedzUsuń