sobota, 18 marca 2017

Papierowe miasta // John Green

"Ludzie tworzą miejsca, a miejsce tworzy ludzi."

Tytuł: "Papierowe miasta"
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 400
Moja ocena: 1/5 



Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – ma osiemnaście lat i od zawsze jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum. Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby j odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów po USA. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy. Czy dowie się, kogo szuka i kim naprawdę jest Margo? - lubimyczytac.pl

Zacznijmy od tego, że moje relacje z Green'em są skomplikowane. Czytałam jego dwie inne książki: 16 razy Katherine - książka kompletnie mi się nie podoba - i Gwiazd naszych wina - lubię tę historię, jednak nie należy do moich ulubionych. Gdy moja koleżanka poleciła mi tę książkę spodziewałam się czegoś ekstra, a w zamian dostałam nudnawą historię.
Książka podzielona jest na trzy części. Cześć pierwsza opowiada o przygodach Q i Margo, druga o poszukiwaniu Margo, a w trzeciej wszystko zaczyna się wyjaśniać. Najbardziej podobała mi się cześć pierwsza i trzecia - nie potrafię się zdecydować - a najmniej druga, która była według mnie nudna.

A jak miewa się sytuacja z bohaterami? Nie polubiłam żadnego z nich. Q jest dla mnie za bardzo ciapowaty, postać Margo to chyba żart. Wśród przyjaciół Q i Margo też nie znalazłam nikogo wartego uwagi. 

Jeśli chodzi o styl Greena, to nie jestem do niego przekonana i nie do końca wiem co o nim myśleć. Nie pisze tak dobrze jak Rick Riordan czy Maggie Stefvater, ale nie jest też okropny. Plusem jest, że książkę czyta się dosyć przyjemnie, autor nie używa skomplikowanego języka. Humor Greena jest specyficzny i nie każdemu może się spodobać. Czasem przekracza granice dobrego humoru, a momentami jego teksty są po prostu żałosne.

Trzymajcie się!





Udostępnij ten wpis

3 komentarze :

  1. Kiedyś próbowałam już czytać Papierowe Miasta, ale bohaterowie tak mnie irytowali, że ją odłożyłam. Za twórczością Greena nie przepadam, jedyne co mi się podobało jego autorstwa, to Gwiazd Naszych Wina.
    https://strazniczka-ksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu ktoś kto ma podobne odczucia do tej książki co ja! Mnie ta książka nie poruszyła wgl.. Margo to jakas szajbnieta laska a Q sam nie wie co chce. Tragedia.. Ja czytałam jeszcze Szukając Alaski i ta książka mi sie podobała. Była lepsza od Papierowych Miast to na pewno 😂

    Pozdrawiam,
    Bookwormpl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Papierowe miasta to druga książka Greena, którą przeczytałam. Wszyscy (prawie wszyscy ����) tak bardzo ją zachwalali, że oczekiwałam jakiegoś WOW i może dlatego się zawiodłam. Przeciętna lektura, nie zaskoczyła mnie i w ogóle nie wzruszyła. W sumie przez większość książki zastanawiałam się o co w tym wszystkim chodzi. Nie była bardzo zła, ale spodziewałam się czegoś lepszego.

    PS Jeśli o postacie to uwielbiam Radara i w sumie Bena też ������

    PS2 Margo to totalna porażka. Niby taka cudna, piękna, ale... O co w sumie jej chodziło?

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.