czwartek, 3 sierpnia 2017

[PRZEDPREMIEROWO] Na linii świata // Manuela Gretkowska

"W młodości się zmieniamy. Z biegiem lat coraz wolniej, aż przestajemy... I od tego momentu zaczyna się starość."


Tytuł: Na linii świata
Autor: Manuela Gretkowska
Wydawnictwo: Znak Literanova
Data premiery: 16 sierpnia
Liczba stron: 304
Moja ocena: 3,5/5 

Są książki, które ciężko jest ocenić, o których trudno jest się wypowiedzieć, a "Na linii świata" jest jedną z takich książek. Kiedy dostałam propozycję recenzji tej książki nie zastanawiałam się długo. Wprawdzie nie miałam wcześniej styczności z Manuelą Gretkowską, ale widziałam, że ciszy się dobrą opinią wśród polaków i nie tylko. Jestem pozytywnie zaskoczona, bo nie spodziewałam, że książka spodoba mi się aż tak bardzo.


Z opisu z tyłu książki możemy się dowiedzieć, że główną bohaterką powieści jest studentka psychologii, Natasza, która dorabia sobie pracą na sexczacie. Jednym z jej klientów jest genialny programista, który proponuje jej pracę w Dolinie Krzemowej. Dziewczyna jedzie do Kalifornii, gdzie zajmuje się chorym na autyzm synem Toma. Książka do około stu pięćdziesiątej trony jest tak naprawdę tylko o tym. Natasza poznaje sąsiadów Toma, Petera, który wykonuje mały remont u Toma. Dopiero po dwusetnej stronie możemy poznać prawdziwy sens książki. Jest nim zagłada komputerów nad światem. Później pojawiają się jakieś nowa fakty, ale chce zostawić wam przyjemność odkrywani ich.


Bohaterowie książki są okej, nie wiem, jak inaczej mogę ich określić. Polubiłam Petera, który jak się okazało był dojechaną postacią. Ethan (chore dziecko) też był ciekawy, pomimo, że jedyną rzeczą, którą robił było liczenie owadów, bodajże chrząszczy. Tom i matka Ethana, Uma nie zrobili na mnie większego wrażenia. Simone i Enzo to dwójka sąsiadów Toma, są parą, wiązał się z nimi bardzo ważny wątek. Przez krótką chwilę poznajemy Ślązoka, kolegę z uczelni Nataszy i Rudzką, która wykłada na uniwersytecie. Autorka przedstawia też relacje rodzinne głównej bohaterki.

Styl autorki nie jest skomplikowany, książkę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Jeśli lubicie wspierać polskich autorów i czytać ich książki jest to książka po którą warto sięgnąć. Może nie musicie mieć jej na swojej półce, ale jeśli zobaczycie ją w bibliotece lub na półce przyjaciela spróbujcie dać jej szansę. Ostanie 50 stron jest naprawdę dobre, żałuję, że cała książka nie jest taka.


Za możliwość przeczytania książki przedpremierowo i zaufanie dziękuje wydawnictwu Znak Literanova.


Trzymajcie się,
Ania 
Udostępnij ten wpis

6 komentarzy :

  1. mi niestety ta książka nie przypadła do gustu :( początek zbyt wulgarny, całość nużąca. przespałam praktycznie całość i nie wyniosłam z niej nic :( a szkoda, bo opis zapowiadał, że książka mimo że nie będzie specyficzna będzie ciekawa; niestety nie dla mnie. pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, jak przeczytałam pierwsze zdanie pomyślałam, że to będzie totalna porażka.

      Usuń
  2. Jakoś mnie ta pozycja nie przekonuje... Póki co mam inne plany czytelnicze :)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem przekonana do polskich autorów, ale jak akcja nie dzieje się w Polsce tylko w mojej ukochanej Kalifornii? Chętnie sięgnę po ta pozycję, przekonałaś mnie.
    https://myszkarecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek dzieję się w Polsce, a później przenosimy się do słonecznej Kalifornii :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.